Lądowaliśmy o 24:00 czasu lokalnego. czas lotu 10godz na wysokości 11300m ze średnia prędkością 866km/godz.
Masakrycznie długa odprawa, pierwszy raz widzę aby jeden paszport prześwietlało 3 oficerów w każdym okienku. Chyba pilnują sami siebie nawzajem!
Taksówką jedziemy do hotelu Caribbean (60$/pokój 2 osobowy). Pierwszy szok. Po wyjściu z samochodu (taxi) podchodzi do nas młody facet i proponuje nam "chłopca" na noc...! Szok!
Jesteśmy zmęczeni, łykamy melatoninę, która ratuje nam sen, zasypiamy prawie natychmiast. Dla ciekawskich, łóżka mamy oddzielne... ;)
4-02-2005
Pokojowe obserwacje: pod prysznicem woda leniwie kapie kap, kap, kap... Śniadanie: omlet z papają, kawa i grzanki. dobre ale mało jak dla mnie. Masa potrzebuje zjeść.
Dorwaliśmy bryczkę, faceci od powożenia mało się o nas nie pobili... Walczą o klienta dosłownie! Nasz woźnica obwozi nas po starej części Hawany i szukamy nowej kwatery. po dłuższej jeździe znajdujemy PENSION za 30$/pokój. Koszt przejażdżki bryczką 15$. Reszta dnia to przeprowadzka do nowego lokum i wspólny wieczór z właścicielami "pension" mocno zakrapiany kubańskim rumem... oj działo sie działo. Po wprowadzeniu do organizmu odpowiedniej ilości promili zniknęły wszelkie ograniczenia językowe. A muszę nadmienić, że nasi gospodarze "No entiendo Inglés" a my natomiast tylko łamanym włoskim, który jak sie okazuje w tych okolicznościach okazywał sie b.przydatny. Na drugi dzień głowa w doskonałym stanie, ale ręce bolą od "rozmowy" ;-)
Zimno jak na tę porę roku, ok 19-20C, bardzo wieje. Ocean jest tak wzburzony, że przelewa się przez nadbrzeże Malahon.
Zwiedzamy Plac Rewolucji i pobliską okolicę
5-02-2011
Wsiadamy do Koko taxi (15$) i jedziemy do Hemigway Marina. Koko taxi to trójkołowy motocykl z kabiną w kształcie skorupy kokosa, pomalowany na żółto. Jazda nim trochę przypomina jazdę Tuk-Tukiem w Bangkoku, tyle, że w Hawanie jest znacznie mniejszy ruch na ulicach. To co jeździ po ulicach to w większości przypomina muzealne eksponaty. I tak można spotkać np Desoto, Lincolna, GMC i to oryginały z lat 50' i 60'. Wiele pojazdów pamięta czasy ZSRR, są więc Ziły, UAZ, Kamazy itp. Ale, co było dla nas zaskoczeniem można tez zobaczyć nowoczesną motoryzację. Ktoś nam powiedział, że to głównie "rządowi" tym jeżdżą i bardzo bogaci Kubańczycy.
W przewodniku wyczytałem, że w marinie jest centrum nurkowe gdzie mogę uzyskać info na temat miejsc nurkowych na Kubie oraz zorientować się w cenach. Facet w pustej recepcji centrum nurkowego mówi, że tu w Hawanie obecnie nie ponurkuję. Ocean jest niespokojny o tej porze roku i jedynie mogę ponurkować na zachodzie Kuby oraz od strony południowej w Zatoce Meksykańskiej. Szczególnie polecał Maria la Gorda.
Bierzemy taksówkę i jedziemy do muzeum Ernesta Hemigway'a (10$). Po drodze mamy przemyślenia na temat pierwszych wydatków, że jak na pierwsze dni to sporo wydajemy, i że jeśli takie tempo wydatków utrzymamy to możemy sie "spotkać" z dziurą budżetową. Naszej goryczy dopełnia nasz pan taksówkarz, który próbuje nas naciągnąć na dodatkowe dolary. Po krótkiej wymianie ostrych słów wysiadamy z taxi kłapiąc drzwiami. Mam już dość naciągania nas na każdym kroku i robienia z nas jeleni do wyciągania kasy.
zwiedzamy muzeum Ernesta H. Nie ma zbyt wielu zwiedzających, jest wiec dobrze. Zakupujemy bilety i wchodzimy. Nie wolno robić zdjęć. Mamy przewodniczę, która nienagannym ang oprowadza nas po posiadłości Ernesta. Poza przewodniczką mamy ze sobą "cień', który ciągnie się za nami jak smród. Potem okazuje się, że to człowiek z tzw. ochrony, czyli gumowe ucho i donosiciel. Wg nich pilnuje tu bezpieczeństwa i rewolucji, bo tu przecież rewolucja Castro nadal trwa...!
Posiadłość piękna w stylu kolonialnym, w ogrodzie krzątają się robotnicy. Ma się wrażenie, że Ernest zaraz wyjdzie do ogrodu i oceni ich pracę.
Do Centrum wracamy "wielbłądem", czyli autobusem komunikacji miejskiej. To cudo, to przerobiony "TIR", gdzie kierowca siedzi w swojej kabinie a lud pracujący stolicy jedzie w przerobionej naczepie. Są bardzo tanie, przejazd do centrum Hawany kosztuje 1peso (ok 10gr). Jedziemy linią T7 podziwiając stolicę z okien autobusu, mijamy szare życie Kubańczyków przyglądając się różnym dziwnym sytuacjom.
06-02-2005
Podejmujemy tez decyzję o wynajmie samochodu. W hotelu Lincoln znaleźliśmy dobrą ofertę za 533$ (+100$ ubezpieczenie). Bierzemy Hundaya Atosa na 2 tyg.
Wynajętym samochodem transport wychodzi nas taniej i nie tracimy czasu. Jedziemy więc na Plac Katedralny na kawę i zwiedzanie. Obiad to pizza za 12peso- taniocha ;) Zakupujemy pierwsze drobne pamiątki oraz jedzenie na dzisiejszy wieczór oraz jutro rano. W jednej z lokalnych knajpek degustujemy Mejito (2.50$)- rewelacja. Wysyłamy też wypisane pocztówki.